Co wybrać – książkę czy film?

image
CAsfera.pl
22.04.2024 r.
Czas czytania: 8 min


Czy każda udana powieść ma potencjał, aby stać się wielkim hitem kinowym, czy też istnieją dzieła literackie tak wyjątkowe, że ich magia nie może być przeniesiona na ekran? A może są takie produkcje, które zamieniają przeciętne książki w filmowe arcydzieła? W czasach, gdy masowo jesteśmy zalewani przez obrazy, dźwięki i informacje, nasuwa się pytanie: co ma większą wartość — książka czy film? To nie tylko kwestia upodobań estetycznych, ale również zrozumienia tego, w jaki sposób różne media wpływają na nasze emocje i wyobraźnię.

Między słowem a obrazem, czyli nieustająca debata o książkach i filmach

Głębia kontemplacji

Książka otwiera nam drzwi do innych światów, które czytelnik ma szansę odbierać w swoim indywidualnym tempie. To właśnie ten czas na przemyślenia między przewracaniem kartek pozwala na głębsze zrozumienie i refleksję. Angażuje naszą wyobraźnię na zupełnie innym poziomie niż film. Pozwala stworzyć sobie w głowie własny obraz przedstawionych w książce bohaterów i scenerii.

Kompletność – pełniejszy obraz przedstawianego świata

Książka ma tę przewagę nad filmem, że nie ma określonych ram czasowych. Może w wyczerpujący sposób nakreślić każdy istotny element i poświęcić odpowiednią ilość czasu wszystkim bohaterom. Weźmy na przykład powieść biograficzną „Steve Jobs” Waltera Isaacsona. Dostarcza ona czytelnikowi wielu niuansów i detali z życia słynnego innowatora, które film „Jobs” z 2013 roku może tylko poruszyć w swoich 122 minutach.

Filmowa magia

Film z kolei to dzieło zbiorowe. Synteza wizji reżysera, talentu aktorów, magii muzyki i efektów specjalnych. Wiele osób współtworzy ostateczne dzieło, które ma za zadanie w ciągu kilku godzin przekazać historię. Każdy element wnosi coś nowego i prezentuje kunszt twórców. Synergia w sztuce jest niezwykle ważna – pozwala odbierać dzieło wielowymiarowo, zostawiając też przy tym miejsce dla własnej interpretacji.

Epickie obrazy

Ekranizacja „Gry o tron”, serii książek George’a R.R. Martina, pozwoliła widzom na wizualne przeżycie epickich bitew i malowniczych pejzaży, które czytelnik musiał wyobrazić sobie sam. Podobne doznania wizualne dostarczyła filmowa trylogia „Władca Pierścieni” Petera Jacksona, oparta na powieściach J.R.R. Tolkiena. W znakomity sposób wykreowany w książce świat został przeniesiony na ekran. Film to kilkugodzinna wizualna uczta dla widza.

Adaptacje – gdy słowo spotyka obraz

Czasem zdarza się tak, że zarówno książki, jak i filmy stają się osobnymi dziełami sztuki. Weźmy na przykład „Forrest Gump” – film z Tomem Hanksem nie tylko stał się klasykiem, ale także w sposób wyjątkowy rozwinął postać, którą książka przedstawia nieco inaczej zarówno pod kątem biografii głównego bohatera, jak i jego charakteru. Na stronach powieści ani razu nie przeczytamy też kultowych słów: „Biegnij, Forrest, biegnij”, które są charakterystyczne dla filmu.

Nieoczekiwane odkrycia

Zdarza się, że film potrafi po mistrzowsku spotęgować wrażania zbudowane na kartach powieści. W filmowej adaptacji „Milczenia owiec” Thomasa Harrisa dzięki doskonałemu operowaniu światłem i cieniem mroczna atmosfera staje się jeszcze bardziej namacalna i sugestywna, niż możemy tego doświadczyć podczas czytania. Z kolei fenomenalna gra aktorska Anthony’ego Hopkinsa sprawiła, że postać Hannibala Lectera może budzić u widzów prawdziwe przerażenie i dreszcz emocji.

Adaptacje, które zachwycają

Przyjrzyjmy się sukcesowi „Harry’ego Pottera”. Zarówno książki, jak i filmy cieszą się niebywałą popularnością, ale każde medium dostarcza nieco odmiennych wrażeń. J.K. Rowling zbudowała świat, który w książkach jest jeszcze bardziej rozbudowany i szczegółowy, niż widzimy to na ekranie. Tymczasem filmy, dzięki swojej wizualnej dynamice, przenoszą widzów do magicznego świata Hogwartu w sposób, który literatura może tylko sugerować.

Kolejna znakomita adaptacja książki to film „Tamte dni, tamte noce” Luki Guadagnino. Obraz niezwykle subtelny i estetyczny, pełen smaków, zapachów i piękna. W wyjątkowy sposób zilustrował historię rozgrywającą się w słonecznych Włoszech, do których przenosimy się za sprawą filmowych kadrów. Chyba nie ma osoby, która po obejrzeniu tego filmu nie chciałaby pojechać do Włoch: spróbować włoskiej kuchni, zobaczyć starożytną architekturę, przejść się wąskimi uliczkami i napić włoskiego espresso.

Gdy film czy serial staje się popkulturową ikoną

Czasem filmowa adaptacja tak bardzo zapada w pamięć, że dla wielu staje się głównym źródłem obrazu danej historii. „Gambit królowej” autorstwa Waltera Tevisa zyskał nowe życie dzięki serialowej adaptacji z Anyi Taylor-Joy w roli głównej, stając się kultowym dziełem. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku książki „Modyfikowany węgiel” Richarda Morgana, na podstawie której powstał wciągający serial Laety Kalagridis. Na pewno zachęcił on wiele osób do sięgnięcia po pierwowzór. Jest to niepodważalna zaleta dobrych adaptacji filmowych i serialowych, które trafiły do masowej kultury, torując tym samym drogę wybitnym książkom, by mogły przebić się do świadomości czytelników na całym świecie. Zdarza się też tak, że świetna ekranizacja staje się bodźcem, przez który nawet osoby nie będące pasjonatami książek decydują się na lekturę.

Tak też stało się z polskim tytułem „Wiedźmin” Andrzeja Sapkowskiego. Co ciekawe, w 2001 roku książka doczekała się rodzimej adaptacji filmowej, jednak nie została ona zrealizowana z takim rozmachem, jakiego byśmy sobie życzyli. Następnie ukazała się gra wideo, która zaskarbiła sobie grono fanów na całym świecie. W 2019 roku powstał również serial produkcji Netflixa, który okazał się dużym sukcesem. Zobaczyły go miliony ludzi, a spora część z nich, za sprawą serialu, sięgnęła również po książkę.

Adaptacje, które nie przekonały

„Złoty kompas” Philipa Pullmana to przykład, gdzie książka zachwycała wielowarstwowością świata, a film zawodził, nie oddając jego. Rozczarowanie fanów było tak duże, że zaplanowana seria filmów szybko została anulowana. Kolejna adaptacja, która nie spełniła oczekiwań, to „Gdzie śpiewają raki” Deli Owens. Film pomijał sporo wątków, zabrakło tu napięcia i silniejszych emocji, jakie towarzyszyły czytelnikowi. Historia w książce była lepiej zbudowana i zmuszała do refleksji, a film poległ na zbyt uładzonej i jednowymiarowej fabule. Potencjał książki niestety nie został wykorzystany.

Kultura masowa vs. indywidualizm

Filmy często uważane są za medium masowe, podczas gdy książki mają bardziej indywidualny charakter. Duże produkcje filmowe, zazwyczaj kierowane do szerokiej publiczności, stawiają na powszechnie zrozumiałe przekazy i rozrywkę, która może dotrzeć do jak największej liczby ludzi. Przykładem mogą być serie filmowe, takie jak „Szybcy i wściekli”, które cieszą się globalną popularnością i raczej trudno szukać literackiego odpowiednika, który dostarczyłby podobnych wrażeń.

Książki z kolei pozwalają czytelnikowi na intymną podróż przez kolejne strony powieści i osobistą interpretację przedstawionej historii. Nie jest to jednak regułą. Wystarczy spojrzeć na kino niezależne – znajdziemy tam produkcje, które wbrew masowym upodobaniom sięgają po bardziej wyrafinowany dobór środków artystycznych, zmuszają widza do refleksji i niespiesznie budują fabułą. Na rynku nie brakuje też pozycji literackich pisanych pod masowe gusta, co pokazuje, że ostateczny charakter dzieła zależy nie tyle od wybranego medium, co od jego twórcy.

Sztuka kompromisu. Nastrój czy przekaz? Symbioza czy rywalizacja?

Wybór między książką a filmem może zależeć od naszego nastroju lub potrzeby chwili. Szukamy refleksji, ciszy, czasu dla siebie? Sięgamy po książkę. Potrzebujemy wizualnego spektaklu, wspólnego przeżywania emocji? Wybieramy film.

Wydaje się, że odpowiedź na pytanie, co jest lepsze, jest równie skomplikowana, jak każdy z tych formatów. Zarówno książki, jak i filmy mają swoje zalety i ograniczenia. Zamiast wybierać między książką a filmem, możemy czerpać przyjemność z obu tych form wyrazu. Są momenty, gdy ciekawiej jest zanurzyć się w gęstą sieć słów, które stymulują wyobraźnię, a innym razem wolimy doświadczyć szybkiego, wizualnego i emocjonalnego uderzenia, jakie daje film. Na pewno warto czytać recenzje i opinie zarówno na temat pozycji książkowych, jak i filmowych – wtedy ryzyko rozczarowania będzie mniejsze.

W dobie ewoluujących z dnia na dzień technologii kultura adaptuje się do tempa, w jakim zmieniają się nasze zwyczaje konsumpcji mediów. Obie formy mają jednak swoją wartość i jest dla nich miejsce. Zarówno książki, jak i filmy są środkiem do opowiadania historii, które nas poruszają, bawią, inspirują i trzymają w napięciu. To nie rywalizacja, ale współistnienie różnych sposobów wyrażania i odbierania sztuki. Może to właśnie w tej różnorodności kryje się odpowiedź na pytanie: „Co lepsze — książka czy film?”.

Podoba Ci się ten artykuł?

Subskrybuj nasz Newsletter i zyskaj:

  • interesujące publikacje ekspertów,
  • informacje o aktualnych promocjach,
  • wyjątkowe oferty Klubu korzyści.

Wprost na Twojego mejla!

Zapisz się

Może jeszcze
u nas zostaniesz?

Przejrzyj naszego bloga i dowiedz się, jak:

Interesujesz się tematyką oszczędzania pieniędzy?
Koniecznie sprawdź #WyzwanieOszczędzanie