PODCAST #mniejplastiku – Odcinek 2: Jak kupować mniej plastiku? – na zakupach z Sylwią Majcher

image
Przemysław Przybylski
24.03.2020 r.
Czas czytania: 48 min

Plastik stał się nieodłącznym elementem naszego życia. Zużycie jednorazowych produktów wymknęło się jednak spod kontroli. Co możemy zrobić z plastikiem? I jak nie doprowadzić do tego, aby gromadził się nadal? Posłuchaj naszego podcastu i dowiedz się więcej, co już dziś możesz zrobić. 

A tutaj dla Ciebie wszystko spisane, jeśli chcesz wrócić do któregoś momentu rozmowy:

TRANSKRYPCJA ODCINKA 

NARRATOR

Jak myślisz ile plastiku zużywasz w ciągu roku?

ANITA

Myślę, że bardzo dużo.

SYLWIA MAJCHER

W tej chwili jest tak, że potrafimy w ciągu roku zużyć więcej plastiku niż ważą wszyscy ludzie na świecie. I to jest problem z plastikiem – ten nadmiar.

DOROTA WITKOWSKA

Bo sama segregacja nie wystarczy, jeśli nie będziemy rozsądnie kupować, ale też nie będziemy dbali o to, żeby wspierać tych, co wykorzystują te rzeczy raz jeszcze.

MAREK MAZUR

Pracodawca jest w stanie wypracować taki standard, który skłoni jego pracowników do takich działań.

NARRATOR

Plastik stał się nieodłącznym elementem naszego życia. Zużycie jednorazowych produktów wymknęło się jednak spod kontroli. Co możemy zrobić z plastikiem? I jak nie doprowadzić do tego, aby gromadził się nadal?

Nazywam się Przemysław Przybylski, a to jest Hasztag Mniej Plastiku – biodegradowalny podcast o tym, jak możemy wspólnie poradzić sobie z nadmiarem tworzyw sztucznych w środowisku.

NARRATOR

Jak myślisz ile plastiku zużywasz w ciągu roku?

ANITA

Myślę, że bardzo dużo. Nigdy tego nie liczyłam, ale skupmy się na przykład na tygodniu. Kupuję karton wody mineralnej czyli sześciopak, czyli mam już 6 butelek plastikowych. Do tego jest oczywiście folia, do tego trzy razy dziennie nabiał z plastiku… No bardzo dużo, bardzo dużo. W skali tygodnia całkiem sporo.

NARRATOR

Co się z tym plastikiem później dzieje?

ANITA

Jak już ustaliliśmy – trafia na wysypisko.

NARRATOR

To mówi Anita, z którą spotkałem się na lunchu w pracy, bo doszły mnie słuchy, że ciężko jej się zmotywować do bardziej ekologicznego życia. Anita też pracuje w Credit Agricole i zajmuje się oceną ryzyka kredytowego.

Z pierwszego odcinka możecie pamiętać, że każdy Europejczyk zużywa średnio 100 kg plastiku rocznie. I jeśli ta ilość wydawała wam się absurdalnie duża, to odpowiedź Anity pokazuje, że wcale nie trudno osiągnąć taki wynik.

Z Anitą chciałem porozmawiać o plastiku, ale zaczęło się od pytania czy podczas zakupów zwraca uwagę na opakowania.

ANITA

Zupełnie nie. Kupuję dużo nabiału, który jest pakowany tak, jak jest pakowany, czyli głównie w plastiki, czyli głównie w folię. W mojej diecie jest po prostu bardzo dużo nabiału, a chyba póki co jeszcze nikt nie wymyślił innego sposobu pakowania nabiału tak, jak to jest w tym momencie.

NARRATOR

Czy naprawdę tak jest?

Czy rzeczywiście jesteśmy skazani na to, żeby kupować rzeczy w plastiku?

Jakie konsekwencje ma nie zwracanie uwagi na to, co kupujemy?

A może jednak jest jakiś sposób na to, żeby używać mniej plastiku?

Chciałem udowodnić Anicie, że jest takie rozwiązanie, ale najpierw musiałem je znaleźć. Pojechałem więc do Warszawy i spotkałem się tam ze znaną popularyzatorką ruchu zero waste – Sylwią Majcher.

Sylwia jest dziennikarką i blogerką, która prowadzi też szkolenia i audyty zero waste dla firm. Napisała dwie książki w temacie, a jej porady docenia prawie 14 tysięcy ludzi na Instagramie. Dostrzegli ją też organizatorzy konferencji TEDx, którzy zaprosili ją do wygłoszenia przemówienia. Tutaj zapraszam na stronę mniejplastiku.pl, gdzie w notatkach do tego podcastu znajdziecie link do wystąpienia Sylwii, w którym pokazuje jak gotować z resztek i w ten sposób nie marnować jedzenia.

Ale z Sylwią chciałem rozmawiać przede wszystkim o tym jak unikać plastiku podczas zakupów, więc spotkałem się z nią w jednym z warszawskich supermarketów.

NARRATOR

Dlaczego plastik jest takim problemem?

SYLWIA

Sam plastik nie jest problemem. Problemem jest plastik, którego… znaczy plastik to nazwa tworzywa i jak zaczął być stosowany masowo w latach 50. to używaliśmy plastiku zaledwie kilkaset kilogramów, natomiast w tej chwili jest tak, że potrafimy w ciągu roku zużyć więcej plastiku niż ważą wszyscy ludzie na świecie. I to jest problem z plastikiem – ten nadmiar. Że nie jesteśmy w stanie tego plastiku przerabiać. My w Polsce powinniśmy do końca tego roku odzyskiwać co najmniej 50% naszych śmieci. Udaje nam się do tej pory około jedną trzecią. Jeśli w ciągu zaledwie już teraz jedenastu miesięcy nie poprawimy naszych statystyk, to będziemy płacić ogromne kary i my wszyscy poniesiemy konsekwencje tego nadużywania, m.in. plastiku.

Plastiku nie da się przerabiać w nieskończoność, nie da się go odzyskać i to jest ten problem. A bardzo łatwo można z tego plastiku zrezygnować. Bo tak jak są strefy, w których nie da się tego zrobić, jak chociażby służba zdrowia, bo ze względu na nasze bezpieczeństwo nie da się uniknąć już jednorazowych strzykawek, rękawiczek, fartuchów i tak dalej i tak dalej, to to czy my kupimy sobie wodę w butelce plastikowej, która posłuży nam zaledwie przez 15 minut, 20, godzinę, czy nalejemy jej sobie z kranu, to już zależy od nas. I z tego bardzo łatwo możemy zrezygnować. Jest tego bardzo dużo. Jeśli nie dla kondycji planety, to dla kondycji naszego portfela, bo to są realne oszczędności. Wystarczy przez rok pić kranówkę, która kosztuje w dużych polskich miastach około grosza za litr i zaoszczędzić 1000 złotych rocznie. Do tego są butelki, które zaoszczędzamy, bo nie przynosimy plastiku do domu i nie zastanawiamy się co z tym plastikiem zrobić. Ale jeśli już kupujemy wodę w plastikowych butelkach, to przed wyrzuceniem jej do śmietnika, tej butelki, zgniećmy ją. 80% miejsca zaoszczędzimy w naszym śmietniku. No to są takie drobiazgi, które złożone w całość, pokazują nam, jakie te oszczędności możemy mieć i jak mniej możemy śmiecić.

NARRATOR

Zero waste to jest kultura, ruch, filozofia? Jak to nazwać?

SYLWIA

To każdy wybiera coś dla siebie z tego zero waste. Dla mnie to jest po prostu styl życia i tak naprawdę już brak możliwości wyboru, bo my nie powinniśmy się zastanawiać czy my mamy coś zrobić, tylko co mamy zrobić. Doprowadziliśmy do tego, że za 30 lat – to są 3 dekady zaledwie – w oceanach i morzach będzie więcej plastiku niż ryb. Mikrocząsteczki plastiku mamy w swoim żołądku. 90% zwierząt morskich ma plastik w swoim żołądku, co oznacza, że on także przenika do nas, bo my jemy te zwierzęta. Także to już jest taka konieczność i wzięcie odpowiedzialności za nasze wyboru. Ja lubię mówić o zero waste, że to jest taki styl “mniej więcej”, czyli wybieramy mniej po to, żeby zyskać więcej. Jak kupujemy mniej, to mamy więcej przestrzeni w domu. Mamy więcej możliwości do tego, żeby łatwiej segregować śmieci. Bo po prostu śmieci mamy mniej. W tej chwili w sklepach ponad 90% produktów jest zapakowanych w jakieś tworzywo. Jakbyśmy kupowali na wagę, od razu znika nam już ten problem, co zrobić ze śmieciami, do którego kubła te śmieci wrzucić.

NARRATOR

Czyli nie dość, że plastikowe opakowania momentalnie stają się śmieciami, to jeszcze mogą wpływać na nasze zdrowie…

Ale mamy już pierwszy sposób na to, jak ograniczyć zużycie plastiku. Kupować na wagę. Bardziej w szczegóły wejdziemy w dalszej części odcinka.

A tymczasem pora ruszyć na zakupy.

NARRATOR

Jak mówisz kluczem do niemarnowania jedzenia jest planowanie, to wejdźmy do sklepu i zobaczmy jak można zaplanować zakupy w takim wielkim supermarkecie, w którym jest olbrzymi wybór. Jak podejmować wybory, żeby były mądre.

SYLWIA

Przede wszystkim nie wchodzimy z takim dużym wózkiem, bo od razu jedna trzecia z tego wózka wyląduje w śmietniku, jeśli wypełnimy ten wózek po brzegi. Tak po prostu działają takie mechanizmy, a banki żywności to szczegółowo badają i taki jest efekt.

NARRATOR

No dobrze, to bierzemy mały koszyk i wchodzimy.

Jak weszliśmy, to od razu jest półka z kosmetykami, to zatrzymajmy się tutaj i zobaczmy, co możemy tu kupić. Jest pasta do zębów – dziesiątki rodzajów. Każda w kartonikowym opakowaniu.

SYLWIA

I tu już mamy dwa śmieci. Bo mamy kartonikowe opakowanie, które jest nazywane przez marketingowców niemym sprzedawcą. I zobacz, że te opakowania są coraz większe. Pasta tutaj w środku zajmuje niewiele miejsca, a opakowanie jest duże po to, żeby jak najwięcej komunikatów z tego opakowania do nas trafiało. Że ta pasta jest super, że wybiela zęby, że nam pomaga w różnych problemach.

O tutaj kolejne są rzeczy – szczoteczki dla dzieci opakowane jeszcze kolorystycznie bogato, żeby przyciągnąć dzieci uwagę i jak widać efekt jest. I w środku jest pasta do zębów z zupełnie innego tworzywa niż to opakowanie. I to jest też wtedy dylemat do czego wrzucić.

NARRATOR

W plastikowej tubce.

SYLWIA

A moglibyśmy, bo już jest taka alternatywa, moglibyśmy kupić pastę w metalowym opakowaniu, które ma szansę na recykling albo na przykład kupić sobie pastę do zębów w tabletkach, w kapsułkach – na wagę są takie kapsułki.

NARRATOR

W tabletkach? Pastę do zębów?

SYLWIA

Są takie i wychodzi nawet dużo taniej niż pasta w takim opakowaniu, bo my też nie zdajemy sobie sprawy, że producent za to opakowanie nie zapłaci, tylko my zapłacimy. 15% średnio ceny produktu to jest opakowanie. A tu mamy podwójne opakowanie.

NARRATOR

I to opakowanie jest nam kompletnie zbędne i natychmiast po zakupie je wyrzucamy.

SYLWIA

Od razu je wyrzucamy, bo my nie wykorzystamy tego opakowania. Gdzieś widziałam, że ktoś przerabia na jakieś etykietki, ale to już jest taki recykling domowy i większość rzeczy ląduje jednak w naszym śmietniku, czyli wypełnia ten kubeł.

I tak wszystkie kosmetyki są zapakowane.

NARRATOR

No tak, jak idziemy między półkami, to właściwie nie można znaleźć żadnego produktu, który by nie był w kartonikowym opakowaniu albo w plastikowej jakiejś torebce.

SYLWIA

Tak i tu jest to samo. Jest jeden kartonik kolorowy, co też znaczy, że będzie problem z recyklingiem, a w środku chusteczki. Są też chusteczki – i to jest hit – bo tu są chusteczki pakowane podwójne, bo najpierw jest taka folia, a potem po dziesięć sztuk chusteczek zapakowane w kolejną folię. I takich produktów jest bardzo dużo, a wystarczy zwrócić uwagę i na przykład kupić takie – tylko jedno opakowanie i tu wyciągamy sobie po chusteczce. Chociaż to też są tak naprawdę jednorazowe rzeczy. Kiedyś mi Bea Johnson, która jest prekursorką idei zero waste, zwróciła uwagę na to, że kupując takie jednorazowe rzeczy, ja od razu mogłabym w sklepie wyrzucić te pieniądze do śmietnika. Dlatego, że ja je zużywam i wyrzucam. I to jest powrót do tego, co robiły nasze babcie, czyli chusteczki wielorazowe. One już na szczęście się pojawiają, jeszcze ciągle są niszą, ale pojawiają się piękne, kolorowe i lepiej używać takich niż kupować i wyrzucać… Ile tutaj mamy za te chusteczki? Trzy złote. No to te trzy złote możemy sobie zaraz wyrzucić do kosza.

NADIA

Powiedz o maseczkach.

SYLWIA

Też w plastiku. Jest to samo. I znowu to jest jednorazówka, bo to jest maseczka kolorowa i opakowana. W środku jest taki płat, który wyrzucimy, a to kosztuje około 10 złotych.

NARRATOR

Jeśli zastanawiacie się, co to za radosny szkrab koło nas biega – to córka Sylwii – Nadia.

Nadia ma 6 lat i była nawet bardziej podekscytowana niż jej mama, żeby pokazać nam produkty, które są bardziej eko.

Szliśmy razem dalej wzdłuż działu z kosmetykami.

NARRATOR

Wszystkie szampony w plastikowych butelkach.

SYLWIA

Wszystkie szampony w plastikowych butelkach i balsamy. Ale też jest tak, że dzisiaj producenci nam mówią, że nawet do dużego palca u nóg, powinniśmy mieć osobny produkt. I nagle się okazuje, że żeby wypielęgnować nasze ciało, musimy mieć osobny balsam do tego, żeby umyć ręce, inny do tego, żeby ciało nakremować i jeszcze inny do tego, żeby się wykąpać pod prysznicem, a tak naprawdę jedno mydło wystarczy – dobre mydło wystarczy do tego, żeby zacząć oszczędnie, jeśli chodzi o te śmieci żyć. Są już teraz też na szczęście szampony nawet w kostkach, które dobrze zdają egzamin. Można je kupić na wagę nawet, więc też nie mamy żadnego opakowania, bo albo to jest papier, który da się odzyskać albo po prostu kupujemy do swojego pudełka taki szampon.

NARRATOR

Zdaje się, że są już nawet sklepy, w których można przyjść z własnym słoikiem i nalać sobie szamponu z jakiegoś wielkiego pojemnika, bez opakowania.

SYLWIA

To się dzieje na szczęście. To widać głównie na targach ekologicznych, ale już wiem, że za granicą są nawet sieciowe drogerie, które to praktykują i w Polsce też są takie plany, żeby to się pojawiło, bo są chętni, którzy naprawdę przychodzą i z tego korzystają. Są też firmy, które wysyłają takie rzeczy. Że można wysłać swój słoik i napełniać albo kupić raz w opakowaniu producenta i potem uzupełniać w taki sposób. I to się rzeczywiście sprawdza i warto też o tym pomyśleć, bo to są kolejne śmieci, które generujemy. Też kupujemy duże opakowania szamponu czy płynu, po czym okazuje się, że w tym opakowaniu za dużo tego produktu nie mamy. Jak sobie porównamy, bo robiłam takie testy, na ile mi starczy szampon w kostce, a na ile starcza mi taki w butelce, to okazuje się, że wygrywa ten bez opakowania, czyli ten w kostce.

NARRATOR

Czy przez dłuższy okres można go używać, bo jest go więcej?

SYLWIA

Zdecydowanie tak. Jest i wydajny bardziej i jest go po prostu więcej. Bo ten, którego używam w płynie, to najpierw muszę go pod wodą trochę rozrzedzić. Spłukując używam więcej wody. Ten szampon, który ma mniej chemikaliów i ten, który jest bezpieczniejszy dla naszych włosów, szybciej się spłukuje. To tak samo jest z płynem do mycia naczyń. Jak się robi samodzielnie płyn do mycia naczyń, to nagle się okazuje, że się mniej wody zużywa myjąc talerze, bo nie ma takiego tłuszczu, który zostawia nam płyn wyprodukowany przemysłowo ze sklepu. I to kolejna oszczędność, jak sobie to zbierzemy, to się robi spora skala. No więc wystarczy tylko podjąć decyzję – czego chcemy.

NARRATOR

Kiedy wyszliśmy z działu z kosmetykami, naszym oczom ukazało się coś, co spowodowało, że zamarliśmy…

Długie, wręcz niekończące się regały w całości zastawione plastikiem…

Tyle niepotrzebnych opakowań! Nasze kolana – zmiękły, nogi nam się ugięły, a serca zaczęły powoli… powoli… pękać.

A już na poważnie – dotarliśmy do działu z wodą butelkowaną. Tylko gdzieniegdzie na regałach błyszczy szkło, ale w większości oczywiście butelki są plastikowe. 

Co można zrobić, żeby kupować mniej takiej wody w plastikowych butelkach?

Zanim Sylwia odpowiedziała na to pytanie, zaczęła od tematu wody w restauracjach:

SYLWIA

W restauracji w ogóle nie ma żadnego problemu z bezpieczeństwem, bo woda tam jest na bieżąco badana. Żeby w ogóle restaurację prowadzić, to SANEPID musi wystawić taki certyfikat, że woda jest bezpieczna.

Ale w domu też nie ma takiego problemu. Żeby napełnić taką butelkę, to oprócz tego, że tracimy samą wodę, to jeszcze też tracimy wodę, to jest na taką litrową butelkę około 26 litrów wody, żeby tę butelkę wyprodukować. A jeszcze potem jest transport, a jeszcze potem tę butelkę trzeba wyrzucić, przerobić, bo czasami daje się przerobić, a w większości przypadków jednak nie. No to są koszty różne, które niekoniecznie muszą być ponoszone.

NARRATOR

Niektórzy twierdzą, że woda z kranu ma zupełnie inny smak niż woda z butelki kupionej w sklepie i ta woda butelkowana jest po prostu smaczniejsza.

SYLWIA

To jest też kwestia przyzwyczajenia, kwestia też niewiedzy, ale rozumiem, że jak ktoś pije całe życie wodę z butelki i to jeszcze określonej firmy, to nie chce się przerzucić na kranówkę. Można zrobić tak, jak jedna z moich koleżanek, która długo nie mogła przekonać swojego męża do tego, żeby pił kranówkę i zaczęła mu nalewać do butelki określonej marki, ulubionej przez męża, wodę z kranu. I on nie zauważył różnicy, przyzwyczaił się i dopiero po dwóch miesiącach przyznała mu się, że to nie jest ta woda, którą kupuje w sklepie, tylko ta, która leci z kranu. Bo czasami to na tym polega. Ale jeśli rzeczywiście komuś przeszkadza ten mocny smak, bo woda może mieć zbyt intensywny smak dla kogoś, można go zniwelować sokiem z cytryny, można z takiej wody zrobić lemoniadę, można taką wodę przegotować – to już wtedy jest łagodniejszy smak. Także możliwości jest dużo. Są też takie filtry węglowe, najbezpieczniejsze filtry węglowe i też najmniej zabierające tej wodzie. Bo jeśli przepuścimy to przez taki filtr techniczny, to pozbawiamy wodę wszystkich właściwości, czyli tego, co nam jest potrzebne, tych wszystkich minerałów. Natomiast filtr węglowy rzeczywiście oczyszcza też tę wodę, jeśli chodzi o smak i to jest jakiś tam pomysł.

Ale polecam, żeby po prostu się przełamać. Jak się przełamiemy, to jakoś to później zaczyna smakować.

NARRATOR

To jeszcze raz powiedz – woda z kranu jest zdrowsza dla człowieka niż często woda kupowana w butelce plastikowej w sklepie?

SYLWIA

Wystarczy sobie, jeśli ktoś ma wątpliwości, porównać etykiety, sprawdzić jakie wartości ma woda, która leci z kranu na stronie internetowej wodociągów miejskich i etykietę butelki marki, którą najbardziej lubimy. I zobaczymy ile minerałów ma która woda. Jeśli okaże się, że więcej ma kranówka, to decyzja jest łatwa do podjęcia. A te badania są robione regularnie i to nie przez marki czy też wodociągi, ale przez niezależne albo uczelnie wyższe albo instytuty i okazuje się, że prawie w każdym mieście wynik jest podobny i woda miejska jest lepsza niż woda sklepowa.

To wynika też z tego, że bardzo się zmieniły stacje oczyszczania wody. W Warszawie jest na przykład tak, że woda jest nawet badana przez krewetki i chyba przez małże – najpierw one smakują. Jeśliby się okazało, że coś jest nie tak, bo to są najbardziej wrażliwe stworzenia, więc jeśliby się okazało, że coś jest nie tak, to natychmiast by to wychwyciły. Ta woda przechodzi kilkaset badań dziennie, w ciągu doby. Także nie było w Polsce żadnego zatrucia wodą od lat, od czasów drugiej wojny światowej. Także to tylko pokazuje, że mamy wodę bezpieczną. W zeszłym roku SANEPID podsumował, że woda w 97,7% przypadków nadawała się do picia, a 3% to było w jakiś małych gminach, ale tam natychmiast załatwiono sytuację, podstawiono beczkowozy, dopóki wody nie oczyszczono, to woda nie była dostępna dla mieszkańców. Także to też pokazuje, że jest panowanie nad tą wodą i że nie ma się czego bać, że kranówka naprawdę się nadaje. My mamy dużo kompleksów, ja się zawsze wtedy odwołuję do zagranicy i mówię o tym przykładzie restauracji 3-gwiazdkowych, mówię, że cały świat pije kranówkę, cała Europa pije kranówkę, więc dlaczego my byśmy mieli tego nie robić?

Niektórzy traktują butelkę jednorazową jak wielorazową – napełniają ją kilka razy i to też niestety nie jest bezpieczne dla nas. Bo się wykształcają różne związki już w takiej butelce i potem są te wyniki badań austriackich naukowców, które pokazują, że wszyscy przebadani przez nich mieszkańcy chyba dziesięciu krajów europejskich, mają w swoich żołądkach mikrocząsteczki plastiku.

NARRATOR

Czyli tego plastiku, który uwalnia się z butelki pod wpływem wysokiej temperatury.

SYLWIA

I z butelki i z innych opakowań przeznaczonych do żywności.

NARRATOR

No to tu od razu się pojawia pytanie o podgrzewanie w mikrofalówce różnych gotowych dań, które zwykle są podawane na plastikowych tackach.

SYLWIA

I to też jest niestety niebezpieczne. To jest tak jakbyśmy zjadali te kawałki plastiku.

Jedną, dobra informacja dla banku tak? Jedną kartę kredytową każdego zjada człowiek, właśnie zjadając ten plastik nieświadomie, tak? No to jest coś, co trafia do nas, bo to zostaje, to się uwalnia. Plastikowe widelce, te, które na szczęście za chwilę będą wycofane ze względu na dyrektywę unijną od przyszłego roku, już te jednorazowe sztućce nie będą mogły być w takim masowym użyciu. Jak one się nam łamią bardzo często, to jakieś cząsteczki do nas spływają. Plastik stwierdzono w miodzie, w soli morskiej. Też plastik jest w powietrzu i on potem trafia właśnie do naszego pożywienia. Więc tam, gdzie można, gdzie mamy na to wpływ, można skracać tę drogę i starać się go ograniczyć.

NARRATOR

To jednocześnie przerażające i ciekawe, że rocznie zjadamy całą kartę kredytową… Na szczęście teraz nie trzeba płacić fizyczną kartą. Można użyć wirtualnej karty, BLIKa, Google Pay lub innych podobnych usług, które zmniejszają użycie plastiku.

Ale wróćmy do zakupów. Anita mówiła mi, że kupuje dużo nabiału i nie ma go jak pakować inaczej niż w plastik.

Pora więc przejść na dział ze świeżą żywnością i dowiedzieć się, jak używać mniej plastiku. A na pewno – jak ograniczyć spożycie mikroplastiku. Zacznijmy od warzyw.

NARRATOR

Jesteśmy przy warzywach, sprawdzamy skąd pochodzą ogórki. O, jest, pierwszy ogórek w całości zapakowany w plastikową folię.

SYLWIA

Tak i z Hiszpanii, bo to nie jest sezon w Polsce. A dodatkowo, żeby one dotarły z tej Hiszpanii we w miarę dobrych warunkach, to są pokrywane taką folią, też która kończy na śmietniku, bo co można zrobić z taką folią?

NARRATOR

A ona rzeczywiście zabezpiecza tego ogórka, żeby on był świeży?

SYLWIA

Bardziej zabezpiecza tak naprawdę producenta, bo dzięki temu, że jest zapakowany w folię, to jest mniej narażony na takie uszkodzenia, które kończą się tym, że 74% Polaków nie chce kupić brzydkich warzyw i owoców, bo chcą mieć tylko takie idealne, więc mamy idealne w folii. To jest wydaje nam się takie lepsze i zdrowsze.

NARRATOR

I paradoks polega na tym, że choć zdejmujemy folię z tego ogórka, to i tak ją później ostatecznie gdzieś jemy z tymi warzywami, które przyjeżdżają do nas z Hiszpanii.

SYLWIA

Tak, bo ona jest przyklejona i jakieś tam kawałeczki zostają w tym i niestety lepiej zdecydowanie kupować, jak ja to mówię, golasy, albo poczekać na sezon i mieć swoje.

NARRATOR

Obok warzyw jest stoisko z mięsem, więc to jest dobra okazja, żeby spojrzeć skąd pochodzi mięso. Akurat to, które tu widzimy, to jest mięso z Polski, więc nie przebyło dalekiej drogi, ale jaki jest problem z mięsem?

SYLWIA

Po pierwsze mięsa kupujemy za dużo, bo taka bezpieczna ilość, którą każdy Polak powinien spożywać, to jest około pół kilograma tygodniowo, a my jemy, jak pokazują dane, nawet półtora kilograma tygodniowo.

NARRATOR

No i każdy kawałek mięsa, który kupujemy tutaj w supermarkecie, też jest pakowany w foliowy woreczek.

SYLWIA

A najwygodniej jest po prostu przyjść z własnym pojemnikiem i już sklepy już do tego dopuszczają. Między innymi dzięki takim dużym akcjom Stowarzyszenia Zero Waste, które zmobilizowało sklepy do tego, żeby z własnym pojemnikiem przychodzić do sklepu i sklepy nie mają problemu z tym, żeby ważyły te nasze pojemniki, a potem do niego wkładały czy to kawałki szynki, kawałki mięsa, plastry sera.

NARRATOR

A jak nie z własnym pojemnikiem, to chociaż poprosić o papier.

SYLWIA

Poprosić o papier, chociaż sklep nie zawsze może się zgodzić, bo każdy sklep ma swoje wewnętrzne procedury bezpieczeństwa i w tych procedurach może być napisane, że najpierw folia, a potem dopiero papier. Też ten nacisk i ta presja każdego z nas może sprawić, że procedury się będą zmieniały. Bo jeszcze rok temu sklepy mówiły, że absolutnie nie mogą pakować do własnych opakowań, a w tej chwili nawet sklep, w którym jesteśmy ma takie plakaty, mówiące o tym, że u nas możesz. Dwa lata temu kawa do własnego kubka nie była możliwa do nalania w żadnej sieciówce, bo też wszyscy właściciele takich kawiarni sieciowych mówili o tym, że są procedury bezpieczeństwa, że SANEPID zabrania. Nagle SANEPID powiedział, że on nie zabrania, to się okazało, że nie dość, że możemy przychodzić po kawę z własnym kubkiem, to jeszcze dostajemy ją taniej. Więc im więcej będzie takich akcji, tym więcej będzie sklepów, które będą wychodziły do klienta i będą też ograniczały te śmieci.

NARRATOR

My w naszym podcaście promujemy hasło, że małe decyzje mogą dać wielkie efekty.

SYLWIA

Tak, to są przykłady realne. To jest przykład tego, że jak ludzie zaczęli się domagać kawy do własnego kubka czy pakowania sera, szynki do własnego pojemnika, to duże sieci handlowe zareagowały po to, żeby utrzymać swoich klientów. Jak była zagrożona ustawa przeciw marnowaniu żywności, która przez cztery lata była w sejmowej, senackiej zamrażarce i tuż przed końcem kadencji sejmu banki żywności zorganizowały taką akcję z petycją do podpisywania przez Polaków w obronie tej ustawy i mobilizacji posłów, polityków, parlamentarzystów, potem ta petycja trafiła też do prezydenta, do premiera, było bardzo dużo podpisów pod tą petycją. I nagle okazało się, że w ciągu dwóch tygodni można ustawę, która przez cztery lata nie widziała żadnego zainteresowania, przegłosować, przeprowadzić przez sejm, przez senat i jeszcze zdążył ją podpisać w ostatnim tygodniu prezydent. I to wszystko dzięki małym krokom, że ludzie podpisywali to i dzięki temu dzisiaj hipermarkety nie mogą wyrzucać jedzenia na śmietnik, bo za każdy kilogram wyrzuconego jedzenia będą płaciły kary.

NARRATOR

I jak? Czy jeszcze ktoś nie wierzy w to, że jako konsumenci wywieramy wpływ na producentów? Pewnie nie zawsze tak o tym myślimy, ale przykłady podane przez Sylwię są dowodami na to, że możemy inicjować zmiany.

Oczywiście w pojedynkę ciężko jest to zrobić, ale dlatego im nas więcej, tym łatwiej będzie przekonać firmy do bardziej ekologicznych działań.

Dzięki Sylwii mam też sporo argumentów, żeby przekonać Anitę. Mogę wrócić i przekazać jej dwie główne lekcje, czyli:

1. Odmawiaj zbędnych opakowań
2. Ograniczaj się do tego, czego naprawdę potrzebujesz

Już mieliśmy wyjść ze sklepu, ale akurat przechodziliśmy koło działu z odzieżą i nasunęły mi się kolejne pytania do Sylwii:

NARRATOR

Ubrania nie wydają dźwięku, więc nie mogę udowodnić słuchaczom, że jesteśmy przy stojaku z koszulkami. Musicie uwierzyć na słowo. Ale jesteśmy tutaj, bo ubrania też są olbrzymim problemem dla środowiska. Przypominam sobie jak chodziłem do liceum w Dzierżoniowie, kiedy to było jeszcze zagłębie włókiennicze i codziennie przejeżdżaliśmy pociągiem i sprawdzaliśmy jakiego koloru ręczniki są produkowane, bo rzeka, która przepływa przez miasto, pokazywała dokładnie. Woda była albo różowa, albo niebieska, albo czerwona i wszyscy dokładnie wiedzieli, jakie ręczniki są produkowane. Czy to nadal się dzieje? Czy ubrania nadal są zagrożeniem dla środowiska?

SYLWIA

Absolutnie tak. Co minutę trafia na wysypisko śmieci ciężarówka wypełniona ubraniami, których już nie nosimy. Kiedyś było tak, że były cztery sezony modowe, cztery pokazy mody w roku, a w tej chwili co tydzień zmienia się w sklepach sieciówkowych kolekcja. Byłam na takiej konferencji odzieżowe dotyczącej mody i jedna z pań, która reprezentowała dosyć znaną markę modową, mówiła, że dzisiaj młodzi klienci, taka grupa od 18 do 22 roku życia, tak szybko się nudzi, że dla nich co tydzień musi być w sklepie nowa kolekcja. Te ubrania są dzisiaj tańsze, sukienka potrafi być tańsza niż lunch. Więc my kupujemy taką sukienkę w promocji, na raz, ona też bardzo szybko po praniu się psuje i trafia do śmietnika. Ubranie wyrzucone do śmietnika automatycznie trafia na wysypisko, nic już się nie da z nim zrobić. Nie da się go wydobyć w trakcie procesu odpadowego. Więc jeśli już chcemy wyrzucić ubranie, to albo do kontenera. To jest najłatwiejsza droga, takich kontenerów stoi w tej chwili bardzo dużo w mieście, oznaczonych w różny sposób – czasami jest to jakaś akcja charytatywna. Natomiast nie łudźmy się, że te pieniądze trafią z tych naszych ubrań do jakiejś organizacji charytatywnej w 100%. Po prostu jakaś firma, która prowadzi te kontenery, ma podpisaną umowę o współpracy z tymi organizacjami charytatywnymi i przekazuje jakiś procent tego. Natomiast część tych ubrań trafi do lumpexu, która ta firma prowadzi, część trafi za granicę i będzie zasilała jakieś biedniejsze kraje, co też nie jest idealnym rozwiązaniem, część da się przerobić.

Rozmawiałam też kiedyś z przedstawicielem takiej firmy i on powiedział, że mają moce przerobowe większe niż ten towar, który dostają, bo my nie jesteśmy przyzwyczajeni, żeby wyrzucać do kontenerów, tylko właśnie do śmietnika, a w efekcie ubrania potem trafiają na wysypisko śmieci i tam też się rozkładają. Bo to jest wszystko kolorowane, tak? To jest bawełna. Nawet jak to się nazywa bawełna organiczna, to żeby coś było białe, musi być wybarwione. To są chemikalia, to są litry wody zużyte na to, żeby to wyprodukować.

NARRATOR

Ale co ciekawe również wiele ubrań zawiera w sobie jakieś elementy tworzyw sztucznych.

SYLWIA

Bardzo wiele. Nawet te, które mają reklamę i hasło, że są bawełniane, to mogą mieć domieszkę właśnie takich materiałów, które zresztą uczulają. Powinniśmy sprawdzać dobrze te etykiety, kraj pochodzenia.Ty mówisz o tym Dzierżoniowie, ale w Azji, która produkuje ubrania dla światowych marek, te wody w dalszym ciągu wyglądają tak, jak ta woda w Dzierżoniowie. Największe rzeki są zanieczyszczone przez to. Też ludzie chorują wokół tych rzek, bo chemikalia tam niestety trafiają do środowiska. Są protesty masowe, ale niestety też niewiele się zmienia, bo my kupujemy, pożądamy, żeby tę koszulkę mieć co tydzień w innym kolorze, w innym fasonie i dopóki tak będzie, to niestety nic się nie zmieni. Chociaż też jest na szczęście taki trend związany z naszą odpowiedzialnością, że moda z drugiej ręki wraca. I przerabianie trochę rzeczy, bo są firmy, które odnawiają nam buty. Też można kupić na różnych wyprzedażach ubrania. Dziewczyny i to takie dziewczyny, które stać na to, żeby kupić sobie nową koszulkę, organizują w swoich domach czy na imprezach, takie wymiany ubrań. To zaczęło świetnie działać w takim biznesie niemowlęcym, gdzie mamy oddawały ubrania po dzieciach. Ale w tej chwili widać, że kobiety, które mają jakieś tam nienoszone garsonki, sukienki, robią takie rzeczy.

Ja prowadziłam jesienią cykl takich konferencji dla jednej dużej firmy i miałam codziennie w innym mieście prowadzenie tych konferencji i tam był określony dress code. Okazało się, że ja nie mam w szafie tylu marynarek i bez problemu zamiast pójść do sklepu, zadzwoniłam do mojej koleżanki, która pracuje w telewizji. Bo wiedziałam, że ona ma bogatą garderobę, jeśli o to chodzi i zapytałam się czy by mi nie pożyczyła na ten tydzień. Nie dość, że ona mi skompletowała od razu, zrobiła mi takie zestawy, że ja tylko wyjmowałam z walizki i miałam to na dzisiaj, na jutro tamto, to jeszcze jedną sukienkę w ogóle mi dała. Powiedziała “ja już jej nie noszę, tak naprawdę to sobie uzmysłowiłam jak ją pożyczyłaś, że ona mi nie jest potrzebna”. I ja potem jej to oddałam, wyprałam, spakowałam. I ja byłam zadowolona, ona była zadowolona, środowisko było zadowolone. To są właśnie też takie, to co mówisz, drobne rzeczy. Że wystarczy pomyśleć. Ja nie miałam oporu z tym, żeby się do niej zgłosić, a ona nie miała oporu też, żeby mi to pożyczyć. I nie chwalę się, mówiąc jak dużo zrobiłam i jaka jestem fajna, tylko, żeby pokazać, że warto mieć taką odwagę.

No są też takie wyzwania, które podejmują aktorki znane, że przez rok nie kupią żadnego ubrania. I to też jest bardzo fajne. Wypożyczalnie ubrań fajnie działają. Poznałam też dziewczynę, która ma wypożyczalnię sukienek takich eleganckich. Taka sukienka kosztuje 3, 4 tysiące od projektanta, a można, zamiast kupować sukienkę za 200 zł w sieciówce, wypożyczyć w tej kwocie piękną sukienkę z dobrego materiału, która naprawdę zrobi wrażenie, a potem ją oddać, ona będzie wyprana. Jest biblioteka ubrań we Wrocławiu, czyli cały zestaw ubrania można sobie wypożyczyć na tydzień, na miesiąc – w zależności od tego jak bardzo potrzebujemy. I na wesele naprawdę nie musimy kupować czy na jakąś imprezę, kolejnego zestawu, wystarczy sobie opłacić taki abonament i wybrać coś z tej kolekcji, która już istnieje.

NARRATOR

Jak już jesteśmy przy temacie ubrań – powiedziałaś, że trudno coś z nimi zrobić – no to pojawia się tu od razu takie kontrowersyjne pytanie. Więc w takim razie po co ten nacisk na segregację odpadów i po co przymuszanie ludzi do tego, żeby wyrzucali odpady do tych pięciu różnych wiader?

SYLWIA

Jeśli byśmy mieli dobrze posegregowane ubrania, to rzeczywiście dałoby się coś z tym zrobić, ale my najczęściej wrzucamy te ubrania do kosza ze zmieszanymi. Więc jeśli one trafią do kosza ze zmieszanymi, to nic się nie da zrobić. Jeśli trafiłyby do odpowiedniego kosza, to wtedy jest szansa na to, że rzeczywiście będzie można je przerobić na przykład na czyściwo. Są już firmy takie tapicerskie, które przyjmują te zużyte ubrania po to, żeby w jakiś sposób je przerabiać.

NARRATOR

Jeszcze jedno pytanie – czy bardziej opłaca się wyrzucić ubranie, licząc na to, że ono dobrze posegregowane zostanie odzyskane i dostanie drugie życie w procesie recyklingu, czy może lepiej zastanowić się i nie wyrzucać ubrania, jeśli pojawi się jakaś dziurka, tylko może je naprawić? Co się bardziej opłaca ze środowiskowego punktu widzenia?

SYLWIA

Zawsze naprawa, zawsze odzyskanie tej rzeczy. Chociaż tutaj może być problem. Ja sama miałam przykład ostatnio z butami. Mam świetne adidasy, które noszę od pięciu lat, które bardzo lubię i one generalnie nie są zniszczone, tylko wypłowiałe. I odezwałam się do jednej ze znanych firm, która odnawia takie buty. Reklamuje się ta firma fantastycznymi zdjęciami, pokazując, że te buty rzeczywiście wyglądają jak spod igły i tak jakbym je zdjęła ze sklepowej półki. Poprosili, żebym im wysłała zdjęcie tych butów. Wysłałam i wycenili mi usługę czyszczenia, odnawiania tych butów na więcej niż te buty kosztują nowe. I miałam okropny dylemat, co miałam zrobić. Czy być bardzo odpowiedzialna i zapłacić więcej za czyszczenie niż za nowe buty, czy kupić sobie nowe buty, czy po prostu nosić takie zużyte, bo one w dalszym ciągu nadają się do użytku. Wybrałam trzecie rozwiązanie, poszłam do swojego ulubionego osiedlowego szewca, który naprawia mi zazwyczaj fleki w kozakach czy tam szpilkach i poszłam go spytać czy on coś z tymi butami zrobi i on powiedział “no w sumie tak, to tylko tutaj jakiśtam nabłyszczacz, kolor, cośtam”. I okazało się, że jest mi w stanie to zrobić zamiast za 180 złotych, za 30 złotych i mówi “no i to tak jest dużo, bo musiałbym dużo wziąć, żeby tam się porządnie do tego przyłożyć”. Więc oczywiście ja musiałam się naszukać, musiałam pomyśleć o tym rozwiązaniu, ale warto czasami nie iść na łatwiznę.

NARRATOR

Dziękuję ci bardzo. To wszystko są rady, które każdy z nas może wykorzystać na co dzień, przychodząc po prostu do supermarketu. Wystarczy myśleć, mieć głowę otwartą na pomysły. Nie musimy robić nic wielkiego, wystarczy odpowiednio odpowiedzialnie kupować.

NARRATOR

I okazało się, że miałem jeszcze więcej wiedzy do przekazania Anicie. Doszły do tego kolejne lekcje:

  • Naprawiaj zamiast kupować nowe
  • Używaj rzeczy wielokrotnie
  • Segreguj śmieci

Wątek segregacji odpadów zainteresował mnie zresztą bardziej, więc postanowiłem drążyć ten temat.

Spotkałem się z panią Dorotą Witkowską, rzeczniczką firmy Ekosystem, która zajmuje się odbiorem i segregacją odpadów. Ich motto to “nie wyrzucaj jak leci wszystkiego do śmieci”. Na ich stronie można znaleźć podsumowanie tego, jak segregować różne odpady we Wrocławiu, link znajdziecie w notatkach na mniejplastiku.pl. A tymczasem chciałem panią Dorotę zapytać o kilka rzeczy, więc pojechałem do wrocławskiego PSZOKa.

DOROTA WITKOWSKA

Jesteśmy teraz na PSZOKu – Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. Miejsce dla mieszkańców, gdzie każdy mieszkaniec Wrocławia może za darmo, może tu przywieźć, zostawić te rzeczy, których w domu nie potrzebuje, a których nie wolno, nie powinno się wyrzucać do pojemników pod domem. Także tu każdy może sobie wjechać przez bramę, zostawić we właściwym kontenerze, wyjechać. Zero problemów.

Hałas za nami? A to właśnie tutaj są mieszkańcy, którzy wywalają gabaryty, czyli meble z domu niepotrzebne i generalnie to jeden z tych najbardziej popularnych odpadów, który jest przywożony do PSZOKa, ale nie jedyny. Także tutaj całkiem sporo mamy, dużo różnych rodzajów śmieci. Bo jak mówimy plastik, to pierwsze co się kojarzy, to butelki, przynajmniej w większości jak dzieciaki do nas przychodzą na warsztaty, jak pytamy, jakie macie plastikowe odpady w domu, to pierwsze co, to butelki. Więc tutaj też musimy pamiętać o tym, że plastik z butelek, nakrętki to też jest plastik, ale on się inaczej przetwarza. Najłatwiej się przetwarza plastik jaki jest wykorzystywany do nakrętek. On jest najprostszy, najtańszy w przetworzeniu, więc najbardziej popularny. Inny plastik również możemy przetworzyć, ale to już wymaga troszeczkę innego zaangażowania, taśm produkcyjnych i też o tym musimy pamiętać, że to nie jest tak, że każdy plastik jest łatwo przetwarzalny i każdy plastik jest pożądany do przetworzenia. Takie folie, jakieś, które są nagminnie używane przez mieszkańców na przykład do pakowania, często otrzymujemy jakieś rzeczy, które zamawiamy przez internet i owinięte są w tysiące woreczków – to jest ciężkie do przetworzenia, do ponownego wykorzystania i często sami to zaraz wyrzucamy do śmieci. Bo jeszcze tak jak worek po śniadaniu możemy wykorzystać do, nie wiem, sprzątnięcia psiej kupy, tak te woreczki są po prostu jednorazowe totalnie. I tutaj też zachęcamy do tego, żeby zamawiając w sklepach internetowych pisać prośbę do dostawcy o to, żeby na przykład zapakować w papier, a nie w folię, żeby ograniczyć tę folię na każdym kroku gdzie się da, bo ona jest trudna do przetworzenia i chyba też najczęściej zaśmieca nasze parki, ulice, bo wiatr wieje, rozwiewa. Więc do tego też zachęcamy dzieciaki, które przychodzą do nas na warsztaty, żeby rodzicom mówili właśnie, że plastik można wszędzie ograniczyć, nawet zamawiając krem w sklepie internetowym.

NARRATOR

Nasza rozmowa rozpoczęła się na zewnątrz, a potem weszliśmy do środka budynku, gdzie było nie mniej ciekawie…

Pani Dorota dużo opowiadała mi o tym, jak firma Ekosystem edukuje dzieci w kwestii segregacji odpadów, a także o tym, co powinno się wrzucać do pojemników z plastikiem, a czego nie.

DOROTA WITKOWSKA

Dzieciaki mają tutaj zawsze pytania co wrzucamy do jakiego pojemnika. Zazwyczaj najbardziej ekscytujący jest też plastik, bo jest najciekawszy, bo ma najwięcej różnych odpadów, które można wrzucić. Pytanie takie, które powoduje, że dzieci się gubią – gdzie wrzucamy opakowanie po mleku, karton po mleku, po soku. Tu dzieci zazwyczaj wskazują papier, chyba, że już były u nas w przedszkolu i przyszły w podstawówce ponownie, to wtedy wiedzą, że to nie papier, tylko tworzywo sztuczne, więc złożone z wielu materiałów, więc wrzucamy do żółtego. Gubią się dzieciaki przy takich rzeczach, ale też nie tylko dzieciaki – czy do plastiku można wrzucić na przykład kopertę, co zrobić z kopertą – czy kopertę oddzielać okienko od reszty? Najlepiej tak zrobić, bo to nie jest trudne, to jest łatwe do wykonania. Gdzie wrzucić gazety? Teraz mamy niestety gazety, które do papieru nie bardzo są podobne. Szczególnie takie dla dzieci to jest inny rodzaj materiału, to niektórzy to wrzucają do tworzywa. Nie wrzucamy.

Do żółtego pojemnika wrzucamy puszki. I tutaj też dzieci jak się ich pytamy gdzie wrzucają puszki, to zazwyczaj mówią “puszki po piwie”, więc cieszy, że nie piją Coca-Coli, smuci, że widzą, że najwięcej puszek to jest faktycznie po piwie, ale tutaj też dzięki temu mamy bardzo dobre wyniki w recyklingu. Po piwie tam wrzucamy. Wrzucamy tam również po jedzeniu po kotach jakiejś tam puszki, po pomidorach, po fasolce. Też o tym dzieciakom mówimy, żeby pamiętały, że pojemnik żółty to plastik, ale również inne dodatkowe elementy.

To, czego nie powinno się wrzucać do pojemnika oznaczonego kolorem żółtym, to środki higieny osobistej. To tutaj często jest ten błąd. I to mówimy o higienie osobistej dzieci typu pieluchy plus podpaski, wkładki, tampony – to są rzeczy, które też czasami mieszkańcom się myli, bo zawijają to w worek i wrzucają do żółtego pojemnika. To powinno wylądować w pojemniku zmieszanym, najlepiej bez tego dodatkowego worka go wyrzucić. Albo wyrzucać zbiorczo, żeby ograniczyć ilość worków, bo mamy też taki nawyk, że jak idziemy na przykład z papierem, to papier pakujemy do worka i razem z tym workiem wyrzucamy. Więc tutaj też taki nacisk na takie rozsądne traktowanie worków – można je opróżnić, wziąć z powrotem, wykorzystywać wielokrotnie. Nie mówimy o brudnych rzeczach, ale jeśli to jest po papierze czy po szkle i jest suche, czyste w środku, nie wpływa to na komfort użytkowania w przyszłości, żeby nie wywalać. Podobnie co często mówimy mieszkańcom – nie trzeba myć plastikowych rzeczy. Bo mieszkańcy mają takie argumenty, że “każecie myć i więcej wody idzie na to mycie niż to warte, co to za ekologia”. Nie myjemy. To jest jakiś taki mit, który kiedyś tam się pojawił i zrobił zamieszanie. Nie trzeba tego myć. Trzeba to porządnie opróżnić. Czyli nie wywalać w połowie zapełnionej śmietany czy jogurtu, czy czegokolwiek czy Coca-Coli w puszce, tylko to opróżnić porządnie, najlepiej spożyć, ale jak już jest zepsute, to wyrzucić do zmieszanych, a dopiero resztę wrzucić do pojemnika. I to jest jedyne co my musimy zrobić. Absolutnie żadnych odpadów nie trzeba myć.

NARRATOR

Pokazała mi też salę edukacyjną, w której ściany pokryte były ciekawymi malowidłami.

DOROTA

My na ścianach mamy superbohaterów i to jeszcze zanim się zrobili popularni dzięki pewnym filmom i no dzieciaki znają naszych superbohaterów. Mamy Batmana, Spidermana, Supermana, Flasha. Mamy jeszcze kogoś takiego o kim dzieciaki nic nie wiedzą. Ja jako dziecko oglądałam tą bajkę – Kapitana Planetę. Bo tutaj dzieciaki czytają co oni mówią właśnie o tym, żeby nie zaśmiecać świata odpadami, że “góra śmieci Ziemię szpeci”, “zamiast przywozić telewizor w las, weź pod pachę przynieś do nas”. Ale Kapitan Planeta mówi podstawę, o której musimy pamiętać “czy butelka czy papierek – każdy ma swój kontenerek”. I to jest ostatnie, co widzą dzieci, wychodząc od nas po zajęciach. Każdy odpad ma swoje miejsce. Jeśli już wytworzymy go, to musimy pamiętać, żeby go odpowiednio wyrzucić, żeby później móc to przetworzyć i wykorzystać raz jeszcze. Tutaj na górze też mamy przykład na to, co nam daje segregacja. I dla dzieci coś takiego bardzo namacalnego to jest porównanie butelek i bluzy polarowej. 35 butelek plastikowych typu PET, czyli tych takich po wodzie, równa się jedna bluza polarowa. Tyle mniej więcej schodzi na wyprodukowanie bluzy polarowej. Pierwsze pytanie kto z was ma materiał polarowy, jakiś tam koc, bluzę, czapkę szalik. Las rąk, a później obejrzyjcie się, z czego to macie. Macie to dlatego, że segregujecie butelki. Nie segregując butelek nie będzie tego materiału, ten materiał będzie droższy. Oczywiście to jest mniejsze zło, bo też sobie zdajemy sprawę, że ten polar później przy rozkładzie też jest jest pewnym materiałem, z którym gorzej jest walczyć niż z materiałem w 100% neutralnym, naturalnym. Ale lepiej wykorzystać ponownie te butelki, niż żeby one leżały na śmietniku. Drugi przykład to papier – jedna tona makulatury jest równa mniej więcej ilości papieru uzyskanej z siedemnastu dorosłych, dorodnych drzew. To jest już też coś, co jak do nas dzieciaki przychodzą w grupie dwudziestuparu, trzydziestuparu, to mówię im – wyobraźcie sobie, że połowa z was to drzewa i nagle znikacie, bo ktoś potrzebował papier, a wystarczyło segregować i wyrzucić do właściwego pojemnika, to to jest dla dzieciaków takie namacalne.

NARRATOR

Segregacji śmieci można się nauczyć i przyzwyczaić do tego. Dzieciom dobre nawyki mogą wpoić rodzice. Ale kto nauczy dorosłych?

Okazuje się, że dobre nawyki mogą kształtować się… w miejscu pracy. Bo każda firma w łatwy sposób może zachęcać swoich pracowników do segregacji śmieci. Przykładem niech będzie bank Credit Agricole, w którym rozmawiałem z Markiem Mazurem, dyrektorem biura administracji i bezpieczeństwa fizycznego. 

MAREK MAZUR

W Credit Agricole, jak wszyscy wiemy, wdrożyliśmy ostatnio projekt Nowa Siedziba i w ramach pracy przygotowującej nas do tej nowej siedziby, wypracowaliśmy sobie zasady, które dotyczą na przykład eliminacji kubłów, które kiedyś mieliśmy w starej siedzibie przy każdym biurku czy w każdym pokoju. Podjęliśmy decyzję, że rezygnujemy z takich kubłów lokalnych, nazwijmy je. I stawiamy sześć kubłów w pomieszczeniach socjalnych, gdzie pracownicy są teraz umiejętnie sterowani w kierunku segregacji odpadów, gdzie wcześniej oni wrzucając wszystko do jednego kubła, nie mieli takiej możliwości. I to było jednym z naszych celów – stworzenie standardu, wypracowanie takiego standardu, który zachęci, ale też czasami stworzy środowisko, w którym pracownicy będą zmuszeni do takich działań. Wszyscy mamy dużą świadomość dotyczącą zagadnień związanych ze środowiskiem, natomiast często pracodawca jest w stanie wypracować taki standard, który skłoni jego pracowników do takich działań.

NARRATOR

Czyli w pewnym sensie wymuszamy prawidłowe zachowania, a pracownicy nie mając wyboru, nabierają dobrych nawyków?

MAREK MAZUR

Tak i to potem staje się, jak mówisz Przemku, dobrym nawykiem. Na początku to jest wdrożenie standardu, ukierunkowanie pracowników, a później już jak obserwujemy – ja obserwuję komentarze, które na początku się pojawiały. Było sporo komentarzy związanych z brakiem tych kubłów, a ostatni już są wyciszone te komentarze. Ktoś mi ostatnio narzekał, że on musi dłużej spacerować w związku z tą lokalizacją, natomiast oboje stwierdziliśmy, że to też się przyczynia do zdrowia, bo ta ilość spacerów jest nam potrzebna. Także uważamy, że w tej chwili sprawdziło nam się. Pracownicy już traktują to jako przyzwyczajenie.

NARRATOR

Powtórzmy to jeszcze raz: pracodawcy mogą mieć pozytywny wpływ na nawyki swoich pracowników. I jasne, najpierw można spotkać się z oporem, ale ten opór znika, kiedy okazuje się, że te proekologiczne zachowania wcale nie są takie trudne.

Potwierdza to historia Sylwii Majcher, która też nie zawsze żyła według zasad eko. 

NARRATOR

Jak to się stało, czy ty zawsze tak myślałaś czy dopiero uświadomiłaś sobie ten problem jako dorosła osoba?

SYLWIA

Ja miałam bardzo dobre wzorce w domu, bo jestem z takiej mocno wielkopolskiej rodziny. I z babcią jeszcze, która przyjechała tutaj do Wielkopolski ze wschodu. Więc moi dziadkowie mieli gospodarstwo i tu był taki obieg zamknięty. Wszystko tam się wykorzystywało, był kompost prowadzony, nic się nie marnowało. Wszystko, co dziadkowie jedli, to oprócz kawy tworzyli sami. Wytwarzali po prostu pracą własnych rąk. Mieli pole, które bogato zasiewali, mieli zwierzęta. Więc ta praca ich powodowała ich, ten wysiłek, że szanowali każdą rzecz, którą posiadali. Ja jak poszłam, tak mówiąc kolokwialnie, “na swoje” i zaczęłam sama gotować i miałam duży problem właśnie z nadmiarem. Bo wydawało mi się, że teraz to ja mogę sobie pozwolić na to, żeby przestać planować. Porzucić te wszystkie wzorce, które mam z domu, czyli lista na zakupy, czyli planowanie posiłków już w sobotę, wykorzystywanie wszystkiego, nie marudzenie przy tym stole. Jedna z moich babć, jak się przychodziło do niej na obiad, zawsze pytała wcześniej ile zjemy ziemniaków i trzeba było zadeklarować, ocenić od razu ile tych ziemniaków chcemy mieć na stole i tyle babcia gotowała, więcej nie było. Nikt nie wstawał od tego stołu głodny, ale mnie to zaczęło drażnić – dlaczego ja muszę wcześniej przed obiadem mówić ile ja zjem? Dlatego u siebie w domu zaczęłam robić trochę inaczej.

NARRATOR

Czyli nie ma dokładek?

SYLWIA

Wtedy nie było dokładek, u mnie były dokładki. Ale też nikt nie ma pięciu, sześciu żołądkówi nie był w stanie przejeść tych ilości, które przygotowywałam. I dopiero jak ja zaczęłam wracać do tego, czego się nauczyłam, miałam taką refleksję, że mam lodówkę na dwie osoby, a wypełniona ta lodówka była bardziej niż dla naszej rodziny w domu, w którym mieszkałam. Także jak zdałam sobie z tego sprawę, to wróciłam po prostu do tych wszystkich umiejętności, które były gdzieś, które zostawiłam. I okazało się, że żyje mi się zdecydowanie łatwiej, bo jak sobie zaplanowałam zakupy, to spędzałam mniej czasu w sklepie, mniej czasu w kuchni, bo wiedziałam, co ugotuję. Co z czego przerobię. Jak coś zapakowałam do słoika, to kiedy nie chciało mi się gotować, to po prostu otwierałam ten słoik i okazało się, że to jest świetny sposób na życie. A potem też oczywiście w swojej pracy zawodowej dużo czasu poświęcałam na to, żeby zajmować się i tematem nie marnowania jedzenia i ekologią i też im więcej o tym czytałam, im więcej widziałam, tym bardziej widziałam też taką potrzebę opowiadania o tym, bo jednak żyjemy w głębokiej nieświadomości. Teraz już może trochę więcej wiemy na ten temat, ale często nie zdajemy sobie sprawy, ile sami jesteśmy w stanie zrobić, ile te nasze drobne kroki mają mocy.

NARRATOR

To wspaniale, że są osoby, które poświęcają się edukowaniu innych. Ja sam miewam problemy z oceną tego, które zachowania są bardziej przyjazne środowisku, a które mniej. Więc jeśli mogę oprzeć się na wiedzy kogoś bardziej doświadczonego – jestem bardzo wdzięczny, bo życie staje się łatwiejsze.

Warto też pamiętać, że każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku i każdy z nas musi podjąć decyzję o ruszeniu stopą. 

Pamiętacie Anię ekoświruskę z pierwszego odcinka? 

ANIA

Tak naprawdę chyba zdecydowałam się na to, kiedy uświadomiłam sobie ile butelek plastikowych po wodzie mineralnej wyrzucam tygodniowo.

NARRATOR

To krzepiące, że nawet takie osoby od czegoś zaczynały, bo to pokazuje, że pierwszy krok nie jest wcale taki trudny – trzeba tylko podjąć decyzję, żeby go zrobić. 

Wróćmy do Anity – miałem już wszystko, czego potrzebowałem, żeby przekonać ją, że warto żyć bardziej eko. Miałem przygotowane konkretne porady, które zamierzałem poprzeć wiedzą od Sylwii Majcher:

  • Ograniczaj się do tego, czego naprawdę potrzebujesz
  • Naprawiaj zamiast kupować nowe
  • Używaj rzeczy wielokrotnie
  • Odmawiaj zbędnych opakowań
  • Segreguj śmieci

Czy to wystarczy, żeby ją przekonać?

Po powrocie do Wrocławia znowu poszedłem z Anitą na lunch i przekazałem jej wszystko czego się dowiedziałem. Posłuchajcie jak zareagowała…

ANITA

Zawsze mi się wydawało, że żeby być eko to wymaga jakiegoś ogromnego wysiłku i ogromnie dużo czasu się na to poświęca i że to wymaga takiego ogromnego zaangażowania. Tak mi się wydawało, że to wymaga tak ogromnego zaangażowania, że nie mam na to ochoty. Natomiast w tym momencie widzę, że to chyba trochę jest tak, żeby zbudować w sobie nawyki i iść metodą małych kroków i ja na przykład zacznę od tego, że jutro na zakupach nie wezmę torby plastikowej, tylko ogarnę sobie coś innego, zastępczego. Pewnie jakąś bawełnianą lub coś. I to będzie mój pierwszy krok. Jakie będą kolejne, zobaczymy. Ten póki co wydaje mi się najprostszy i łatwy do zrealizowania i na pewno będzie podstawą, na której zbuduję kolejne proekologiczne nawyki.

NARRATOR

Cel osiągnięty! Jedna osoba więcej podjęła decyzję, żeby spróbować być bardziej przyjazną środowisku. W trakcie nagrywania tego odcinka udało mi się przekonać Anitę, żeby wykonała ten pierwszy krok. Wy też możecie ten krok wykonać.

A jeśli już żyjecie w stylu eko, to opowiedzcie chociaż jednemu swojemu znajomemu o tym, czego dowiedzieliście się z tego podcastu. Lub podeślijcie im do niego link. Im więcej będzie ludzi świadomie podejmujących codzienne życiowe decyzje – na przykład w sklepie – tym świat będzie mniej zanieczyszczony plastikiem. 

Słuchaliście drugiego odcinka podcastu Hasztag Mniej Plastiku.

Zapraszamy na stronę mniejplastiku.pl, gdzie znajdziecie więcej informacji o plastiku i jak z nim walczyć na codzień.

Jeśli chcecie pomóc szerzyć wiedzę o szkodliwości plastikowych śmieci, wyślijcie ten podcast znajomym. Możecie też ocenić go w Apple Podcasts – to pomoże w tym, żeby odkryło go więcej osób.

Nazywam się Przemysław Przybylski. A podcast powstał w ramach działań edukacyjnych banku Credit Agricole. 

Dziękuję wszystkim zaangażowanym osobom:

Sylwii Majcher
Dorocie Witkowskiej
Markowi Mazurowi
Anicie

Oraz każdemu, kto decyduje się żyć bardziej ekologicznie

Produkcja: Earborne Media w składzie: Michał Kasprzyk, Paweł Badura, Krzysztof Nowak

ANITA

Będę też zbierać nakrętki – one też są plastikowe.

Podoba Ci się ten artykuł?

Subskrybuj nasz Newsletter i zyskaj:

  • interesujące publikacje ekspertów,
  • informacje o aktualnych promocjach,
  • wyjątkowe oferty Klubu korzyści.

Wprost na Twojego mejla!

Zapisz się

Może jeszcze
u nas zostaniesz?

Przejrzyj naszego bloga i dowiedz się, jak:

Interesujesz się tematyką oszczędzania pieniędzy?
Koniecznie sprawdź #WyzwanieOszczędzanie